Jimmy,
Nic nie współgra ze sobą w tym świecie z papieru. On się spala w kilka sekund,
pozostawia po sobie jedynie okruchy kosmicznego pyłu, zwęgloną powierzchnię. Zniszcz
mnie, doprowadź do obłędu. Ostatecznie chcę już wsunąć się w nieistnienie,
niebyt. Szaleństwo tak mi bliskie, jak matce rodzone dziecko, przychodzi
nieproszone, walczy o władzę. Wyparta z własnej świadomości, duszę się jej
wyższością. Pasy bezpieczeństwa utworzone z wątłych snopów światła, ciepłych
dłoni i przetartych fotografii nie wytrzymają napięcia, które rozrywa me
wnętrze. Jestem zlepkiem atomów, nie tworzę żadnej całości. Pojedynczy punkt, popiół.
Nie czuję tej siły, która wypełniała mnie każdego kolejnego dnia. Nie mam
aspiracji na lepsze jutro. Pozostaje mi własny cień, cztery ściany i wariacja, dzikość moja w pełnej krasie. Czy Ty
wiesz, co ze mną zrobiłeś? Twoje wtargnięcie stało się udręką, nieoperacyjnym
nowotworem. I choć bardzo chcę pałać do Ciebie nienawiścią, jedyne co rośnie we
mnie to wstręt do samej siebie. Mentalne blizny, o które tak bardzo się
starałeś są mi bliższe niż reszta tego papierowego świata. Znikam w bezkresie,
by pojawić się na nowo z kolejnym cięciem, krwawiącą raną.
PS Dziś jestem
ubytkiem.
Kradnąca ostatnie oddechy,
Max
Znajoma
niechlujność pisma upewnia mnie, że nikt nie miałby wystarczająco cierpliwości,
by sięgnąć po kawałek papieru i rozpocząć żmudne próby rozczytania się w tych hieroglifach.
To prawdziwy dar, móc pisać w sposób niemożliwy wręcz do odbioru przez
potencjalnego czytelnika. Możliwości, których dostarcza ta forma niedbałości są
niewielkie, jednak w tym konkretnym przypadku, naprawdę niebywale przydatne. Czuję
się zagrożona ewentualnością obcych, wścibskich spojrzeń, które mogłyby incydentalnie
dojrzeć myśli tak skrzętnie ukrywane. Intymność, jaką odczuwam w stosunku do
własnego umysłu jest niepokojąca, od kiedy nie potrafię dłużej obcować z drugim
człowiekiem.
Otwieram
szufladę i przez chwilę przyglądam się jej zawartości. To miała być jedna
wiadomość, informacja o stanie mojego ciała eterycznego, a kiedy patrzę w to
płytkie wnętrze, widzę tuziny jednakowych kopert. Czyżbym oszalała pisząc już
pierwszy? Zostałam paskudnie odurzona lekkością świata, zanim jeszcze zdążyłam
go poznać. Wierzyłam w ludzką cnotę, dobroć, szukałam złotych środków, letnich
motyli. Kiedy więc przyszła rzeczywistość, nie byłam gotowa na zimny podmuch
wiatru. Niewiedza i niedoświadczenie kontra nowe doświadczenia, przyprawiające
mnie o psychozę, czyli katastrofalna w skutkach zależność, która doprowadziła
mnie do tego miejsca. Jestem jak zwierzę hodowane w niewoli, wypuszczone w
dzicz. Nie mam szansy na asymilację w nowym wymiarze, tłamszącym mnie paskudnie,
wypierającym z piersi oddech.
Już
nie istnieję.
Prawda,
Jimmy?
Matko. Spodziewałam się czegoś dobrego po tym prologu i nie rozczarowałam się. Z tego tekstu płynie metaforyczność i poezja. A Daff bardzo to lubi. Daff Cię dodaje do linków. W tempie natychmiastowym.
OdpowiedzUsuńPopieram, prolog świetny, bardzo dobrze i płynnie się czytało. Zaciekawił mnie, to najważniejsze. Z pewnością będę zaglądać i wyczekiwać nowych rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńTyle emocji drzemie w Max, nie mogę się doczekać, kiedy akcja się rozwinie. Pisz Asiu, pisz i wykorzystaj to, co w Tobie siedzi w dobry sposób. Pamiętaj, że dla mnie już jesteś najlepszą pisarką.
OdpowiedzUsuńSłoneczko, Ty wiesz ile to dla mnie znaczy. Dziękuję.
UsuńNie mam pojęcia co napisać. Tekst jest cudowny ale to już doskonale wiesz. Wszystkie słowa wypływające spod Twoich palców są piękne. Proza czy poezja - wszystko porusza i zmusza do refleksji. Od dziś zaczynam składać na wszystkie egzemplarze Twojej książki, empik w nowym sączu niech się szykuje bo nachodzi szalona klientka! Jedyne co mi się nie podoba to muzyka. Zawodzący facet niepotrzebnie odrywa od tego co najpiękniejsze. Instrumentalna melodia to jest coś to mi by tu pasowało. No ale nie ja tu jestem geniuszem, prawda?
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję. A ten zawodzący facet przyprawia mnie o łzy i choć może nie do końca zgrywa się z tekstem, chciałam podzielić się odnalezieniem go w mojej biblioteczce.
UsuńZaczyna się zachęcająco.
OdpowiedzUsuńKlimat listu jest lekko pretensjonalny, ale przede wszystkim DZIWNY. I ta dziwność wiele nadrabia. Wydaje mi się, że balansujesz na granicy kiczu (co nie musi być złe, tu jest jak najbardziej uzasadnione - ludzie z depresją mają niemałe skłonności do dramatyzowania), ale pod koniec listu wystawiasz za nią duży palec u nogi, niestety. Cięcie się to dość specyficzny temat, który był ruszany wiele razy i zazwyczaj niezbyt zgrabnie. Tobie - mimo ogólnie niezłego tekstu - też nie poszło to za dobrze.
Dalsza część podoba mi się mniej - jest mniej dziwnie, a bardziej pretensjonalnie. I chociaż rozumiem, że tego wymaga narracja pierwszoosobowa, to uważam, że nie należy przesadzać. Ludzie z depresją potrafią być BARDZO wkurzający i piszę to jako osoba, która ma za sobą zarówno ciężką chorobę duszy u bardzo bliskiej osoby, jak i drobny epizod u samej siebie. Zafascynowało mnie tylko napomknięcie o "nowym wymiarze", zastanawia mnie, czy to rodzaj przenośni, czy też nie.
Myślę, że jeszcze tu zajrzę - ciekawi mnie, czy Max w końcu uda się znienawidzić Jimmy'ego... Jeśli on faktycznie sobie na to zasłużył, a nie w jakiś zupełnie niewinny sposób podpadł chorej na depresję. Mam nadzieję, że nie będzie to opowieść o przeraźliwie toksycznej "słitaśnej tró loff", bo tego bym chyba nie zniosła. Max. Lubię imię Max, kiedy jest używane jako żeńskie.
PS: Weszłam tu ze swojego bloga i chciałam Ci podziękować, że poza spamem zostawiłaś komentarz do treści.
PS2: Przejrzałam zakładki (właśnie, zmień kolor ich czcionki, bo się okropnie zlewa, a chwalenie się cięciem nie jest fajne) i domyślam się, że to opowiadanie to dla Ciebie bardzo osobista sprawa. Mam nadzieję, że nie poczujesz się urażona tym, że podeszłam od bardzo technicznej strony do tego, co ma być dla Ciebie formą terapii.
Dziękuję za komentarz.
UsuńOgólnie rzecz biorąc, mogę z góry powiedzieć, że nie będzie tutaj "tró loffa", a z pewnością Jimmy nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek odzwierciedleniem miłości. Co do pretensjonalności, myślę że tutaj dużą rolę gra mój styl pisania, jako że ostatnimi czasy głównie skupiałam się na poezji, co w znacznym stopniu wpłynęło na prozę. W każdym razie Max ma w głowie sieczkę, przynajmniej w momencie pisania kolejnego listu. Wiem dość sporo o chorobach psychicznych i depresji, co wpływa na sposób w jaki wszystko jest napisane. Ja sama, jak i kilka osób, z którymi rozmawiałam robiąc research, miałyśmy podobne objawy, bądź też skrajnie inne. W tym wypadku skupianie się na detalach i patetyczność jest raczej moim własnym odzwierciedleniem, bo tak się zachowywałam, zresztą, nadal to robię. Jeszcze raz dziękuję za cenne uwagi.
Może to tylko moje odczucie albo niektóre nudne analizy tekstu na angielskim spowodowały, że gdy czytałam ten tekst, czułam jakby wszystko miało konotację. Niechlujne pismo, chaotyczny styl pisania listu, a jednocześnie użycie niesamowicie mocnych metafor, porównań i personifikacji, sprawiło, że cały tekst emanuje tajemniczością i chce się wiedzieć więcej - a przynajmniej ja chcę . Osoba, która niema żadnych emocjonalnych problemów miałaby, duży problem ze zrozumieniem treści listu Max.
OdpowiedzUsuńZ reguły, nie cierpię pierwszoosobowej narracji, ale u Ciebie, nie jest ona nudna i prosta. Masz przyjemny styl pisania, że mimo skomplikowanego języka, czyta się płynnie i przyjemnie.
Nie wysłane lisy? Czy aby na pewno Jimmy istniał...?
[wszyscy-za-jednego.blogspot.co.uk]
Heh, nie wiem co napisać. Jeśli nie będzie zbyt składnie czy zrozumiale, to już wiesz dlaczego :) Prolog ciekawie napisany, doskonale ukazuje naderwaną psychikę głównej bohaterki. A ten Jimmy... Mam wrażenie, jakby był kimś z przeszłości, w której odgrywał ważną rolę. Ale niewysłane listy świadczyć mogą o tym, że Jimmy nie żyje. Więc może obwinia się o jego śmierć? Eh, nie wiem, Ty jedna to tylko wiesz i mam nadzieję, że niedługo wdrożysz nas w tą całą historię Max. Na pewno nie tylko wątek Jimmy'ego będzie tutaj ciekawy. Bardzo interesuje mnie jak przedstawisz kolejne etapy jej depresji i relacje z najbliższymi.
OdpowiedzUsuńProlog króciutki, ale bardzo treściwy. Bardzo ładny styl. Treść listu jest dość dziwna, ogólnie cały opis dotyczący listu jest dziwny i nie za bardzo wiem co mam myśleć o Max. Zapowiada się interesująco. Wypowiem się szerzej po kolejnej cześci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kocham, kocham, kocham. Natychmiast dodaję do linków. Uwierz mi czytałam już bardzo dużo blogów i do tej pory twój jest najlepszy. Jest najbliższy mojemu sercu. Gratuluję talentu. Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej tutaj. Spod każdego wyrazu wypływa jakieś głębsze znaczenie. Chcę więcej !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
PS. Mogłabym ci polecić parę nastrojowych nut, myślę, że byłabyś zadowolona:)
Bardzo zainspirował mnie zwiastun, kiedy tylko go obejrzałam od razu poczułam, że to moje klimaty i zabrałam się za czytanie. Nie zawiodłam się oczywiście. Tekst jest krótki, bo krótki, ale wnosi wiele emocji. Jestem ciekawa rozdziałów.
OdpowiedzUsuńList zrobił na mnie dziwne wrażenie, poczułam się nieswojo, jakbym wkradała się w czyjeś życie, ale to przecież "tylko" bohaterka opowiadania. Czuję się zachęcona.
Jestem oszołomiona. Piszesz niesamowicie pięknie i emocjonalnie. Bogactwo słów na najwyższym poziomie wraz z inteligencją. Z pewnością będę czytać :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem jak mam wyrazić swój.. zachwyt. Od bardzo dawna błądzę po internecie w poszukiwaniu różnych wartościowych opowiadań. Natrafiałam na dosłownie wszystko. Od ortograficznie upośledzonego i niezrozumiałego przekazu nastoletnich dziewczynek(który sama poniekąd z siebie "wypluwam") do ciekawych historii. Natomiast to co przeczytałam tutaj, jest czymś całkowicie innym, po prostu pięknym. W całej swojej dziwnej okazałości - pięknym. Z pewnością muszę przyznać, że jest to najlepszy prolog jaki kiedykolwiek czytałam, a w szczególności początek.
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem czego szukałam.
I mimo, iż jestem tylko gówniarzem, wiedz, że zrobiłaś na mnie ogromne wrażenie.
Pozdrawiam!